Nowy Rok 2021! A ja wracam z „nowym” wywiadem, który był przeprowadzony tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Tym razem Zapraszam Was na wywiad z koordynatorem ds. dostępności i osób z niepełnosprawnościami w Urzędzie Miasta Biała Podlaska.
Z Pawłem znamy się już jakiś czas, ale nigdy nie mieliśmy okazji dłużej porozmawiać. Wreszcie się udało i odczuwam lekki niedosyt. Jestem przekonana, że nie będzie to nasza ostatnia rozmowa na blogu. Kto wie, może następna odbędzie się w innej formie? Niewątpliwie wiele nas różni, ale też w wielu kwestiach jesteśmy do siebie podobni. Między innymi oboje jesteśmy romantykami i lubimy się sprawdzać w wielu różnych dziedzinach.
● Opowiedz o sobie.
Opowiadanie o sobie zawsze wiąże się z ryzykiem posądzenia o bycie nadętym (śmiech), ale skoro już tutaj jestem, to nie wypada mi odmówić. Nazywam się Paweł Grzegorz Iwaniuk i w momencie naszej rozmowy mam 34 lata. Mieszkam w pięknej Białej Podlaskiej, gdzie żyję, pracuję i spełniam swoje marzenia. Z wykształcenia jestem pedagogiem, ale przez wiele lat byłem zawodowo związany z mediami lokalnymi i krajowymi. Obecnie pracuję jako koordynator ds. dostępności i osób z niepełnosprawnościami w Urzędzie Miasta Biała Podlaskiej. Prywatnie jestem miłośnikiem fantastyki oraz okazjonalnym podróżnikiem.
● Jak sobie radzisz w czasie pandemii?
Dla mnie nie jest to, aż tak nowe doświadczenie, bo jako dziecko, a później nastolatek, spędzałem w domu całe zimy ze względu na aurę czy sezon grypowy. Dzisiaj oczywiście dochodzi do tego kwestia epidemii i obawa przed nowym wirusem. Pomimo to, uważam, że radzę sobie całkiem nieźle.
Bardziej niż moja osobista sytuacja, martwi mnie sytuacja innych osób z niepełnosprawnościami oraz ich rodzin. Ten rok jest dla nich szczególnie ciężki. Brak pełnej możliwości skorzystania z wielu usług medycznych i socjalnych oraz ograniczenia w dostępności miejsc takich jak kina, sklepy czy nawet restauracje sprawiają, że następuje cofanie się naszej integracji społecznej, o którą tak długo walczyliśmy. Pozostaje mi mieć nadzieję, że szybko wrócimy do stanu sprzed epidemii.
● Byłeś prezesem stowarzyszenia „Biały Kruk” Klubu Miłośników Fantastyki w Białej Podlaskiej, dzięki, któremu odbywały się zloty fanów szeroko pojętej fantastyki. Teraz wspólnie ze swoim przyjacielem Michałem tworzycie podcast „Kolejny odcinek”. Rozmawiacie o filmach, serialach czasem komiksach. Skąd taki pomysł? Czy nie jest on tak zwanym remedium na brak Klubu?
Z Michałem znamy się dłużej niż istniał „Biały Kruk” czy wspomniane zloty. Klub i konwent był jednym z projektów, które realizowaliśmy wspólnie z grupą przyjaciół, ale i wcześniej mieliśmy różne pomysły. 15 lat temu kręciliśmy fanfilm osadzony w uniwersum „Gwiezdnych Wojen”. 9 lat temu prowadziliśmy telewizję internetową NextBiG.tv. Dzisiaj robimy podcast i myślę, że to wciąż nie jest nasze ostatnie słowo. Podcast wziął się z tego, że przez wiele lat dyskutowaliśmy telefonicznie o filmach i serialach, które oglądaliśmy. W końcu dojrzeliśmy do tego, żeby zrobić z naszych rozmów program w Internecie. Warto próbować różnych rzeczy i zbierać doświadczenia.
-
Jak wiesz, od dłuższego czasu zastanawiam się nad tworzeniem podcastów, jednak jeszcze nie mam w sobie takiej siły. Mam wobec tego pytanie, jak przygotowujecie dany odcinek? Możesz nam trochę opowiedzieć o tym, jak to wygląda od „kuchni”?
Myślę, że każdy musi po prostu zacząć (śmiech). Podcast to taka sama forma wyrazu jak każda inna. Np. żeby zacząć pisać bloga, trzeba po prostu zacząć pisać. Oczywiście należy znać narzędzia, które służą do realizacji podcastu, ale to nie jest problem. W sieci można dzisiaj nauczyć się wszystkiego. Nie należy tylko zakładać https://qarshi.com/bokstaven-a/index.html , że aby wystartować, trzeba od razu być doskonałym we wszystkim. Daj sobie prawo do nauki i czas na rozwój swojego pomysłu. Ja np. realizując pierwszy „Kolejny Odcinek”, popełniłem wiele oczywistych, technicznych błędów związanych z nagraniem. W następnych epizodach również zdarzają się problemy, chociaż dla większości nie powinny być słyszalne. Nie ma jednak lepszej formy nauki niż poprzez działanie.
Jeśli natomiast chodzi o przygotowanie do nagrania, to Michał i ja jesteśmy po prostu naturalnie genialni i nie potrzebujemy żadnych przygotowań (śmiech). Ale serio, w ciągu tygodnia poprzedzającego nagranie, układamy sobie listę tematów do rozmowy i to wszystko. Moje doświadczenie mówi mi, że nie należy przekombinować swoich pomysłów. Kiedy tworzyliśmy NextBiG.tv, nasz projekt zabiło właśnie to, że wzięliśmy na swoje barki więcej, niż mogliśmy unieść. Chcieliśmy za dużo i za szybko. Dzisiaj chcemy natomiast robić coś, co daje nam przyjemność, ale nie wymaga wysiłku większego niż ten, na który możemy sobie obecnie pozwolić.
● Wiem, że pasjonujesz się szeroko pojętą fantastyką, więc gdybyś mógł żyć w jednym z książkowych uniwersów, które by to było i dlaczego?
Wybiorę jednak uniwersum serialowo-filmowe. Kiedy byłem nastolatkiem bardzo inspirował mnie “Star Trek”. Przyszłość, którą w nim ukazano to czas, kiedy ludzkość stała się dojrzałym gatunkiem, a ludzie, zamiast gonić za pieniądzem i dobrami materialnymi, skupili się na rozwoju i samodoskonaleniu siebie. W świecie „Star Treka” podziały znane współczesnej ludzkości zostały zastąpione przez tzw. „równość w różnorodność”. Wielu uważa, że „Star Trek” jest utopią. W pewnym stopniu mają rację, ale jest to również optymistyczna wizja przyszłości, której bardzo brakuje w szeroko pojętej kulturze. Dlatego bardzo mi odpowiadała, kiedy byłem nastolatkiem.
Dzisiaj co prawda jestem trochę starszy i raczej wyrosłem już z potrzeby uciekania od rzeczywistości, ale wciąż cenię „Star Treka” za to, co kiedyś mi ukazał. Łatwo jest uciec od problemów, ale one ostatecznie nie znikają. Nasz świat nie jest doskonały, ale nie zamieniłbym go na inny. Tutaj, dzisiaj jest wiele spraw (np. prawa osób z niepełnosprawnościami), o które warto zawalczyć. Dlatego nie szukam innego świata.

● Kogo uważasz za Ojca fantastyki?
Nie będę tutaj szczególnie oryginalny (śmiech), ale wskażę greckiego śpiewaka wędrownego — Homera. Kilka lat temu zrobiłem prelekcję o historii fantastyki, podczas której mówiłem, o tym, że badacze kultury i literatury wskazują Homera jako twórcę, którego dzieła znajdują wyraźne odbicie w fantastyce. Jeden z bohaterów „Iliady” – Achilles, uważany jest za protoplastę wielu superbohaterów, ze względu na jego waleczność oraz ukrytą słabość. Fantastyka jest zresztą nierozerwalnie połączona z mitami i legendami.
● Wiem, że uwielbiasz chodzić do kina. Na jaką premierę czekasz z zapartym tchem?
Oddechu raczej nie wstrzymuję (śmiech), ale czekam na nową „Diunę”. Będzie to już trzecia ekranizacja tej klasycznej space opery (kategoria science fiction). Tym razem reżyserem jest Denis Villeneuve, którego wcześniejsze filmy bardzo lubię.
● Jaki jest Twój ranking trzech najlepszych „Królów fantastyki”?
Wbrew pozorom jest to trudne pytanie, bo nawet będąc zdeklarowanym miłośnikiem, ciężko jest wskazać tych „najlepszych z najlepszych”. Lubię klasyczną literaturę science fiction z drugiej połowy XX wieku, bo jest ona już na tyle „stara”, że można na jej podstawie zobaczyć, w jakich sprawach pisarze przewidzieli przyszłość, a w których się mylili. Dlatego moich trzech królów to: Isaac Asimov, Arthur C. Clarke i Carl Sagan.
● Masz bohatera, który Ci ostatnio zaimponował?
Pytasz o bohatera ze świata fantastyki?
● Owszem, ciekawi mnie czy według Ciebie współcześni twórcy fantastyki są w stanie stworzyć coś kreatywnego co jest w stanie zaimponować fanowi, który dorastał na tak zwanych klasykach?
Jest taki pisarz science-fiction – William Gibson, autor powieści „Neuromancer”, która stanowiła inspirację dla twórców gry „Cyberpunk 2077”. Gibson powiedział kiedyś: O przyszłości nie da się nic nowego powiedzieć. Przyszłość jest teraz, tylko nierówno rozłożona.
Według mnie mówił on nie tylko o samej zdolności pisarzy do przewidywania przyszłości, ale również o granicach twórczej kreatywności.
Według mnie trzeba pamiętać, że literatura, nie tylko science-fiction, składa się z pewnych stałych elementów. Autorzy wciąż opowiadają nowe historie, ale składają je ze starych elementów tylko inaczej ułożonych. Nie ma w tym nic złego. Tak po prostu jest. Życie człowieka również jest wtórne, a nie przestaje być przez to ciekawe. Ja wciąż sięgam po nowe historie i nawet jeśli dostrzegam w nich wiele znanych już motywów, to jeden nowy lub oryginalny element stanowi często o wartość całości.
Wracając do Twojego wcześniejszego pytania, jest wielu bohaterów fantastyki, którzy mi towarzyszą na co dzień. Hari Seldon to jeden z bohaterów cyklu „Fundacja” autorstwa Isaaca Asimova. Jest on dla mnie przykładem człowieka, który czuł odpowiedzialność za przyszłość i losy swoich potomków.
Współczesnej ludzkości bardzo brakuje zdolności do działania w tzw. „sztafecie pokoleń”. Nie myślimy, o tym jaki świat zostawimy naszym dzieciom. Często nie działamy perspektywicznie. Nie tworzymy działań, których efektów sami nie zobaczymy lub nie skorzystamy z nich, w trakcie naszego życia czy nawet pełnienia jakiejś funkcji. Seldon natomiast stworzył i wdrożył plan ratowania swojej ojczyzny, choć wiedział, że efekty jego działań będą widoczne długo po jego śmierci. Cenię taką postawę. Nawet jeśli Hari Seldon jest postacią fikcyjną, to ciągle inspiruje mnie do myślenia o różnych działaniach, które realizuję.

● Jakimi wartościami kierujesz się w życiu?
Najważniejsze są dla mnie rodzina, przyjaciele i miłość rozumiana jako pragnienie dobra drugiego człowieka. Wiem jednak, że są to bardzo ogólne stwierdzenia i większość ludzi powie coś podobnego. Dlatego myślę, że najlepiej jest mówić o wartościach, w jakimś kontekście, chociażby na przykładzie sytuacji, do której można się odnieść. Inaczej to trochę wygląda jak dyskusja akademicka, a życie przecież składa się z prawdziwych sytuacji i problemów.
Kiedyś przeczytałem gdzieś, że szacunek jest początkiem cnót, a mądrość ich warunkiem. Dlatego staram się szanować otaczający mnie świat i żyjących w nim ludzi. Kiedy wszyscy się ze sobą zgadzamy, jest to stosunkowo proste. Jednak, kiedy zaczynamy się różnić, wtedy sprawy się komplikują (śmiech). Wartością dla mnie jest więc dialog pomiędzy ludźmi i zdolność do jego utrzymania. Bez niego powstają mury, które trwale dzielą ludzi. Widzę tutaj nieograniczone pole do samodoskonalenia się.
● Czy zawsze wierzyłeś w siebie, czy był jednak jakiś graniczny moment, w którym zrozumiałeś, że ograniczenia istnieją tylko w naszych głowach?
W dyskusjach o niepełnosprawności jest wiele haseł, które mają charakter motywacyjny, ale według mnie one czasem powodują więcej szkody niż pożytku. Jednym z takich haseł jest właśnie te mówiące, że bariery są tylko w naszych głowach. Fajnie brzmi, ale ja bym nie powiesił takiej tabliczki w swoim gabinecie.
Uważam, że bariery dzielą się na 2 rodzaje. Subiektywne i obiektywne. Subiektywne biorą się zazwyczaj z utrwalonych schematów myślenia. Weźmy np. taki wciąż dość silny pogląd, że osoba z niepełnosprawnością nie może być małżonkiem i rodzicem. Brak odpowiednich wzorców i poważnej dyskusji na ten temat spowodował, że wciąż urzędnicy czy księża potrafią odmówić parze ślubu tylko z powodu niepełnosprawności jednej lub obojga osób. Znamy takie przypadki. Zresztą wśród samych osób z niepełnosprawnościami również funkcjonują takie poglądy. Takim barierom możemy przeciwdziałać, chociażby poprzez edukację.
Drugim rodzajem barier są te, które określam jako obiektywne. Ja np. obiektywnie, nigdy nie zostanę pilotem w liniach lotniczych, chociaż bardzo bym chciał. Uwielbiam lotnictwo. Pomimo to, moja niepełnosprawność obiektywnie na to nie pozwoli. Nie rozdzieram jednak szat z tego powodu (śmiech).
Uważam, że zamiast posługiwać się hasłami, powinniśmy badać naszą rzeczywistość i szukać rozwiązań w sprawach dla nas ważnych. Ja tak właśnie robię. Czasem znajduję sposób, a czasem nie. Staram się nie skupiać na porażkach, tylko szukać wtedy innych przestrzeni do działania.
Wszyscy musimy uświadomić sobie, że osoby pełnosprawne również podlegają różnym ograniczeniom. Nie ma ludzi, którzy mogą wszystko. Jeśli będziemy, o tym pamiętali, będzie nam łatwiej zaakceptować samych siebie.
● Sam zmagasz się z niepełnosprawnością, dlatego mógłbyś sam prosić o pomoc, a jednak jesteś niebywałym społecznikiem i bierzesz udział w niezliczonych akcjach charytatywnych czy zbiórkach. Co daje Ci pomaganie?
Ależ ja cały czas proszę o pomoc. Proszę innych, aby pomogli mi usiąść, zjeść obiad czy zadzwonić gdzieś (śmiech). To, że nie zbieram pieniędzy dla siebie to wcale nie znaczy, że nie potrzebuję innej, niematerialnej pomocy.
Otrzymuję ją od swojej Mamy, od Siostry, od Przyjaciół, których dzięki Bogu mi nie brakuje. Staram się pomagać innym, bo jest to mój obowiązek i potrzeba odwdzięczenia się za wspomnianą pomoc, jaką na co dzień otrzymuję.

1 Comment